O muzyce:
Spotykam zbyt wielu kiwających głową na nazwę King Crimson, a nie znających mojej ulubionej płyty z ulubionego okresu. Jasna strona wczesnego KC dała nam właściwie jedną rzecz, ale za to przedniej marki. Pytanie ile jest KC w McD&G jest nie na miejscu - szkoda, że w KC później nie było już tyle McD&G...
Na początek 'Suite in C' McDonalda: wieloczęściowy progresywny pasaż, solo Mistrza na flecie i Winwooda na keyboardach w drugiej, gęstej części, trochę "dętych" eksperymentów. Całość trzyma w ryzach Pete Giles ze swoim basem. Piękny stylistyczny misz-masz, świadectwo epoki.
Potem poziom trochę spada: 'Flight Of The Ibis': chwilka na relaks z nutką akustyczną. 'Is She Waiting': wszak wszyscy lubimy Beatlesów, nie?
'Tomorrow's People': moje ulubione. Autorskie dziełko Michaela z czasów Giles, Giles & Fripp, świetna nietuzinkowa melodia z fletem i Blakesleyem na puzonie, trochę przesłodzony tekst (może odtrutka na '21st Century Schizoid Man' ?).
I na koniec (cała druga strona winyla): 'Birdman' McDonalda do słów Sinfielda, znów wieloczęściowy korowód styli, faktur i temp. Polecam.
To nie jest płyta, która odmieniła świat. To po prostu świetna muzyka i tyle.
Nie potrafię znaleźć odpowiednich słów na określenie okładki... dobrze, że nie muszę jej oceniać ;-)
O dźwięku:
Ocena dotyczy remastera HDCD z 2002 roku. Jedno jedyne zastrzeżenie - dość wysokie szumy tła. Reszta - jak dla mnie bezbłędna: barwa instrumentów, głos i ten przesamplowany i ten czysty, rytm, przestrzeń, fantastyczna stereofonia... żadne audiofilskie "ciepełko" czy "zimniełko" czy ciemno-jasne pierdulencje tylko rasowy, kwietny soft. Naprawdę robi wrażenie na tych którzy znali materiał z wcześniejszych wersji. Nowi nie wierzą że oryginał jest z 1970 roku, kiedy tatuś Britney Spears właśnie zrezygnował z kariery strażaka i postanowił zostać astronautą.
Spróbuj tak - zgaś światło, track 8, szukaj...